Czy Uber wpływa na kierowców za pomocą dźwięków powiadomień?
W świecie, gdzie technologia przenika każdy aspekt naszej pracy, coraz trudniej oddzielić zwykłą innowację od świadomej manipulacji.
Wśród kierowców współpracujących z Uberem zarejestrowanych na najwiekszym forum dyskusyjnym tej firmy USA zaczęła krążyć teoria, która — choć brzmi jak scenariusz z dystopijnego thrillera — niesie ze sobą niepokojące ziarno prawdy.
Według tej teorii, Uber w dźwięku powiadomienia o nowym kursie ukrył przekaz podprogowy. Celem nie jest jedynie zwrócenie uwagi kierowcy na nadchodzące zlecenie. Celem jest… kształtowanie jego zachowania.
W tle charakterystycznego dźwięku, którego kierowcy słuchają setki razy dziennie, zaszyto niesłyszalne dla świadomego umysłu sugestie. Te mikrokomunikaty mają stopniowo zmniejszać opór psychiczny kierowców: powodować, że akceptują kursy, które wcześniej odrzuciliby jako nieopłacalne, godzą się na rosnące prowizje i bez sprzeciwu wykonują zadania coraz mniej korzystne finansowo.

Jak to możliwe?
Badania nad wpływem bodźców podprogowych trwają od lat 50. XX wieku. Udowodniono, że odpowiednio zaprojektowane dźwięki lub obrazy mogą wpływać na decyzje człowieka, nie wywołując jego świadomej reakcji.
Firmy reklamowe od dekad flirtują z tą techniką, mimo że jej stosowanie jest oficjalnie zabronione w wielu krajach. Czy gigant taki jak Uber miałby skrupuły?
Kierowcy zwracają uwagę na niepokojące symptomy. Wielu z nich przyznaje, że z czasem, mimo wcześniejszego rozsądnego podejścia, zaczynają przyjmować kursy o niższych stawkach i dłuższych dojazdach. Co więcej, obserwują u siebie obniżenie poziomu irytacji na warunki, które jeszcze rok czy dwa lata temu wywoływałyby frustrację lub rezygnację z pracy.
Niektórzy próbują wyjaśniać to zjawisko zmęczeniem materiału lub wyuczoną bezradnością — klasycznym mechanizmem psychologicznym, w którym organizm przestaje walczyć, bo każde działanie wydaje się bezskuteczne.
Ale czy naprawdę tylko o to chodzi?
Czy wielogodzinne narażanie się na działanie specjalnie skonstruowanych sygnałów dźwiękowych nie przyspiesza tego procesu?
Warto zauważyć, że Uber sukcesywnie zmieniał dźwięki powiadomień na przestrzeni lat. Starsze powiadomienia były głośniejsze, bardziej neutralne. Nowe są miękkie, przypominają bardziej przyjemny impuls niż alarm. Subtelna różnica, którą łatwo przeoczyć… ale której efekt psychologiczny może być znacznie większy, niż się wydaje.
Teoria ma jeszcze jeden niepokojący wątek:
Specjaliści od dźwięku twierdzą, że wystarczy odpowiednio zmiksowany sygnał o bardzo niskiej częstotliwości — niesłyszalny dla ludzkiego ucha — by wpływać na poziom stresu, koncentracji, a nawet na skłonność do podejmowania ryzyka.
Czy właśnie w taki sposób Uber „programuje” lojalność swoich kierowców, nawet kosztem ich własnych interesów?
Na razie nie ma twardych dowodów na tę teorię. Jednak w świecie, w którym dane i zachowania są cenniejsze niż złoto, trudno ufać, że wielkie korporacje nie sięgnęłyby po tak wyrafinowane narzędzia.
W końcu — czym jest kilka dodatkowych centów zarobionych na każdym kursie w skali milionów przejazdów dziennie?
Dla Ubera — wszystkim.
Dla kierowców — być może… ich wolnością.
Na zakończenie informujemy, że powyższy tekst należy traktować wyłącznie jako fikcję literacką. Zawarte w nim treści nie powinny być uznawane za źródło rzetelnych informacji.