Nie uwierzysz, ile dostaniesz za czekanie na pasażera, który się nie pojawi!
Jednym z najbardziej frustrujących doświadczeń dla kierowców aplikacji jest sytuacja, w której przyjeżdżają na miejsce odbioru pasażera, czekają określony czas, a pasażer się nie pojawia. Cennik Bolt, FreeNow i Uber uwzględnia taką sytuacje. W takich przypadkach platformy przewozowe przewidują pewne rekompensaty, ale ich wysokość oraz warunki przyznania różnią się w zależności od aplikacji. Niestety, we wszystkich przypadkach są one zdecydowanie za niskie.
Bolt – akceptowalne warunki, ale wciąż niewystarczające
W przypadku Bolta kierowca może liczyć na rekompensatę w wysokości 6,90 zł netto, jeśli dotrze na miejsce, odczeka co najmniej 5 minut, a pasażer się nie pojawi. To daje stawkę około 1,40 zł za minutę oczekiwania. Co więcej, jeśli pasażer anuluje kurs w trakcie dolotu do miejsca odbioru (po 2 minutach od rozpoczęcia dojazdu), kierowca również otrzyma tę samą rekompensatę. Jest to rozwiązanie nieco bardziej sprawiedliwe niż w przypadku konkurencji, choć wciąż nieadekwatne do strat, jakie ponosi kierowca.
FreeNow – dodatkowe wymagania dla kierowców
FreeNow stosuje podobne zasady jak Bolt (z wyłaczeniem kursów gotówkowych), jednak wprowadza dodatkowy wymóg – kierowca musi podjąć próbę kontaktu z pasażerem poprzez wiadomość tekstową lub połączenie telefoniczne. Dodatkowo, pojazd podczas oczekiwania nie może się przemieszczać, co oznacza, że przemieszczenie samochodu nawet o kilkadziesiąt metrów może skutkować odmową przyznania rekompensaty. Choć FreeNow nie odbiega znacząco od Bolta pod względem wysokości rekompensaty, dodatkowe warunki sprawiają, że kierowcy nie zawsze mogą ją skutecznie uzyskać.
Uber – lider w lekceważeniu kierowców
Najgorsze warunki oferuje, co nie jest zaskoczeniem, Uber. Wymaga od kierowcy aż 7 minut oczekiwania, zanim możliwe będzie naliczenie rekompensaty. Co więcej, jej wysokość to zaledwie 3,50 zł, co oznacza, że za każdą minutę zmarnowanego czasu kierowca otrzymuje jedynie około 50 groszy! Jest to kwota rażąco niska, zwłaszcza w kontekście tego, że kierowcy muszą ponosić koszty paliwa, eksploatacji pojazdu oraz tracą możliwość realizacji innych kursów w tym czasie. Uber po raz kolejny udowadnia, że traktuje kierowców jedynie jako narzędzie do maksymalizacji własnych zysków, nie szanując ich czasu ani pracy.

Livehack: Jeśli nie chcesz czekać na pasażera aż 7 minut i nie zależy Ci na jałmużnie od UBER w postaci 3,50 zł rekompensaty, możesz w dowolnym momencie anulować kurs bez pogorszenia swojego współczynnika rezygnacji, wybierając opcję „Anuluj” z powodem „Bagaż pasażera nie mieści się”.
Rekompensaty powinny być wyższe i uwzględniać dolot
Kierowcy są zgodni – obecne rekompensaty są zdecydowanie zbyt niskie. Każdy przypadek nieodbytego kursu oznacza dla nich stratę czasu i pieniędzy, a obowiązujące stawki nie rekompensują tych strat w wystarczającym stopniu. Co więcej, powinny one być uzależnione od odległości dolotu do pasażera. Jeśli kierowca przejechał 5 km, by odebrać pasażera, a ten się nie pojawił, jego straty są znacznie większe niż w przypadku dolotu na dystansie 1 km.
Wysokie rekompensaty – skuteczny sposób na zdyscyplinowanie pasażerów
Obecne podejście platform premiuje nieodpowiedzialne zachowanie pasażerów. Wysokie rekompensaty, które realnie obciążałyby osoby niepoważnie traktujące zamówienia, mogłyby skutecznie zdyscyplinować klientów. Jeśli pasażer wiedziałby, że nieodwołanie kursu w porę oznacza dla niego opłatę rzędu 15-20 zł, znacznie rzadziej zdarzałyby się sytuacje, w których kierowcy tracą czas i pieniądze.
Wnioski końcowe
Każda z platform ma inne zasady przyznawania rekompensat za nieodbyte kursy, ale wszystkie są niewystarczające. Bolt i FreeNow oferują względnie najlepsze warunki, choć nadal wymagające poprawy. Uber natomiast po raz kolejny udowadnia, że nie szanuje kierowców, proponując rażąco niską rekompensatę, która jest wręcz kpiną z ich pracy. Rozwiązaniem problemu mogłoby być uzależnienie rekompensaty od długości dolotu oraz jej znaczne podniesienie, co pozwoliłoby zdyscyplinować pasażerów i ograniczyć liczbę zmarnowanych kursów. Warto, aby kierowcy głośno domagali się tych zmian – to jedyny sposób, by platformy zaczęły traktować ich poważnie.
Uber od jakiegoś czasu spadł na samo dno. To, co wyrabia ze stawkami kurs to już nie jest śmiech, to jest tragedia. Jeżeli kierowcy się nie zjednoczą to nic się nie zmieni, będzie tylko gorzej.