Bohaterski pościg
Upalne popołudnie w Katowicach nie zapowiadało niczego niezwykłego. Rafał, doświadczony kierowca FreeNow, właśnie zakończył kurs z dworca PKP do osiedla Paderewskiego. Mimo temperatury sięgającej ponad 30 stopni, nie narzekał. Mówił, że woli taki żar od zimowego skrobania szyb. Po cichu marzył o zimnym kefirze i dwudziestominutowej przerwie w cieniu pod starym klonem przy ulicy Granicznej.
Zanim jednak zdążył zgasić silnik, na ekranie jego telefonu pojawił się nowy komunikat: „Dziecko w niebezpieczeństwie. Potrzebna pomoc.” Nietypowy komunikat pochodził z aplikacji alarmowej wspierającej lokalną społeczność mieszkańców i kierowców.
Bez chwili zawahania przyjął zlecenie. Lokalizacja — ulica Chorzowska, okolice Silesia City Center. Rafał ruszył z piskiem opon. Coś w środku ściskało mu żołądek. „To nie będzie zwykły kurs”, pomyślał.
Gdy dojechał na miejsce, zauważył roztrzęsioną kobietę. Krzyczała, że jej samochód został skradziony razem z dwójką dzieci, które spały na tylnym siedzeniu. Policja była już w drodze, ale czas działał na niekorzyść.
„Widzieli, jak skręca w kierunku Dąbrowy,” rzucił przypadkowy przechodzień.
Rafał rzucił kobiecie spojrzenie: „Wsiadaj. Jedziemy za nim.”
Nie czekał na zgodę. Zignorował wszelkie przepisy i sygnalizację, jadąc jak policyjny pościgowiec z filmów akcji. Kobieta wciśnięta w fotel ściskała telefon w dłoni i modliła się szeptem.

Kilka minut później dostrzegli szarego Forda Focusa, którego opis podała kobieta. Rafał nie zamierzał odpuszczać. Powiadomił dyspozytornię 112, która miała połączenie z policją i przesyłała dane na bieżąco.
W okolicach ulicy Stęszewskiego Rafał wyprzedził auto porywacza, po czym zajechał mu drogę. Zablokował ruch i wybiegł z samochodu. Porywacz, zaskoczony, nie zdążył zareagować. Próbował ruszyć do tyłu, ale najechał na krawęźnik i utknął.
Rafał otworzył drzwi i wyrwał kluczyk ze stacyjki. W tej samej chwili podjechał patrol policji. Napastnik został obezwładniony, a dzieci całe i zdrowe trafiły w ramiona matki.
Na miejscu zrobiło się zamieszanie. Przechodnie bili brawo, jeden chłopak nagrywał wszystko na TikToka. Rafał nie chciał atencji. Zrobił swoje, a teraz marzył tylko o tym kefirze.
Wieczorem odezwała się do niego matka dzieci. Napisała wiadomość: „Nie wiem, jak Ci dziękować. Uratowałeś moje dzieci. Jesteś bohaterem.”
Kilka dni później Rafał został zaproszony do lokalnej telewizji. Odmówił. Ale gdy dowiedział się, że dzieci chcą go zobaczyć i wręczyć mu rysunek, zgodził się. Spotkali się w parku Kościuszki. Dziewczynka dała mu kartkę, na której był on i dwie uśmiechnięte buzie dzieci.
„To Ty?” zapytała.
„Tak, to chyba ja,” odpowiedział Rafał, pierwszy raz od lat mając łzy w oczach.
I choć dla miasta był po prostu jednym z tysięcy kierowców, dla tej rodziny był kimś więcej niż bohaterem.
Był ich aniołem z FreeNow.