Gównowacenie Ubera: jak Uber zamienia złoto w gówno

Kiedyś to było… Pamiętasz jeszcze te czasy, gdy Uber był jak powiew świeżego powietrza? Nowoczesna aplikacja, szybkie kursy, dobra kasa, przejrzyste zasady. Ludzie się cieszyli, kierowcy też. Każdy kurs miał sens, nawet dolot miał sens. Aplikacja nie robiła z Ciebie idioty – nie ukrywała rzeczywistej prowizji, nie kombinowała z algorytmem.

Ale coś się zmieniło. Coś bardzo fundamentalnego.

To, co kiedyś było narzędziem do zarabiania pieniędzy i zadowolenia pasażerów, dziś stało się upierdliwym, zmanipulowanym systemem, który śmierdzi próbą wyciśnięcia z każdego ostatniego grosza – z nas, z klientów, z partnerów flotowych.

W Dolinie Krzemowej nazwali ten proces enshittification. Po polsku – gównowacenie.

Co to jest „gównowacenie”?

To nie żart i nie tylko wulgarne określenie frustracji. To zjawisko opisane bardzo trafnie przez Cory’ego Doctorowa – polega na tym, że każda platforma, która rośnie i zyskuje popularność, zaczyna się psuć. Najpierw działa świetnie, bo musi przyciągnąć użytkowników. Potem zaczyna coraz bardziej doić dostawców (czyli np. kierowców). A na końcu już nawet pasażerów traktuje jak bankomat.

I dokładnie to dzieje się z Uberem. I z Boltem. I z FreeNow.

Gównowacenie Ubera w Polsce – etapy:

1. Euforia (2014–2017)
Uber wchodzi do Polski z przytupem. Pasażerowie zachwyceni niskimi cenami, kierowcy zadowoleni z zarobków. W miastach jak Warszawa, Kraków czy Trójmiasto dało się zarobić naprawdę dobre pieniądze. Brak wymogu licencji, minimum formalności, system bonusów za ilość kursów i godziny szczytu. Uber dopłaca do interesu, buduje bazę użytkowników.

Gównowacenie Ubera

2. Uzależnienie (2018–2020)
Uber zdobył rynek. Kierowcy inwestują w auta, podpisują umowy z partnerami flotowymi. Pojawia się licencjonowanie, ale aplikacja ułatwia formalności. Promocje się kurczą, ale nadal można zarobić. Zaczynają znikać czytelne informacje o kursach, wprowadzane są mnożniki dynamiczne. Uber powoli zaczyna majstrować przy algorytmie.

3. Złapanie w pułapkę (2021–2023)
Rozpoczyna się prawdziwe gównowacenie. Kursy coraz częściej bez stają sie mało rentowne, stawki zaczynają być zaniżane. Uber testuje nowe metody wynagradzania: system punktowy, pakiety godzinowe, misje, bonusy uzależnione od aktywności. Kierowcy zaczynają zauważać, że za więcej pracy mają mniej pieniędzy. Ale są już uzależnieni od systemu.

4. Totalna degrengolada (2024–dziś)
Uber w Polsce to cień samego siebie. Doloty po 7–10 km do kursów za 9,50 zł. Pasażer płaci 30 zł, kierowca dostaje 16 zł. Reszta idzie do Ubera. Znika przejrzystość, wsparcie techniczne nie działa, promocje dla pasażerów pokrywają kierowcy. Blokady kont za błahostki, zero możliwości odwołania. Platforma zaczyna traktować kierowców jak tani zasób, który zawsze się znajdzie. A pasażerowie coraz częściej mówią: „To już taniej wziąć normalną taksówkę”.

Jak to działa teraz?

  1. Zaniżone stawki – Kierowca dostaje mniej, pasażer płaci więcej. Uber zgarnia coraz więcej.
  2. Doloty i maskowanie prowizji – Brak logiki w rozliczeniach, kursy losowe, dolot nieopłacalny, ale jak nie klikniesz, to algorytm Cię ukarze.
  3. Systemy manipulacji – Punkty, rangi, badge’e – kierowca dostaje marchewkę zamiast pieniędzy.
  4. Brak kontaktu i wsparcia – Kierowca jest sam. Partner floty rozkłada ręce, support to chatbot.

Czy można coś z tym zrobić?

Tak, ale nie będzie to łatwe. Gównowacenie da się zatrzymać tylko wtedy, gdy użytkownicy i dostawcy usług powiedziaą „dość”. Gdy zaczniemy mówić jednym głosem. Gdy nie damy się wciągać w wyścig szczurów. Gdy zaczniemy głośno mówić o tym, co dzieje się naprawdę.

Dlatego właśnie powstał Nasz portal, Stowarzyszenie Kierowców oraz zorganizowane grupy protestujących kierowców – żebyśmy mogli się dzielić doświadczeniami, strategiami, analizami. Żebyśmy nie byli tylko trybikami w algorytmie.

Bo jeśli my nie zadbamy o siebie – nikt tego za nas nie zrobi.

Udostępnij ten wpis