Autonomiczne taksówki kontra rzeczywistość: Co mówi prawo w Polsce i Europie?

W ostatnich miesiącach temat czy autonomiczne taksówki pojawią się na ulicach znów przebił się do medialnego mainstreamu. Uber, Waymo czy inne wielkie firmy technologiczne zapowiadają rewolucję w transporcie miejskim. Pojawiają się nagłówki o „końcu zawodu kierowcy”, „tysiącach miejsc pracy, które znikną” i „miastach przyszłości, gdzie po ulicach jeźdzą tylko roboty”. Brzmi to jak science fiction, ale czy rzeczywiście jesteśmy tak blisko tej zmiany? I co najważniejsze: czy taka rewolucja jest w ogóle możliwa w obecnym stanie prawnym, szczególnie w Polsce?

Autonomia według Brukseli

Na poziomie Unii Europejskiej temat pojazdów autonomicznych jest obecny od lat. W 2019 roku weszło w życie rozporządzenie 2019/2144, które zobowiązuje producentów do wyposażenia nowych samochodów w zaawansowane systemy wspomagania kierowcy (ADAS). To pierwszy krok ku autonomii, ale wciąż mowa o poziomach 2 i 3, gdzie kierowca musi być obecny i gotowy do przejęcia kontroli.

Niektóre państwa członkowskie UE, jak Niemcy, Francja czy Holandia, prowadziły lub prowadza testy pojazdów autonomicznych na wyznaczonych trasach lub w kontrolowanych warunkach. Jednak żadne z nich nie dopuściło jeszcze do komercyjnego użytkowania pojazdów bez obecności kierowcy (poziom 4 lub 5). Brakuje wspólnego prawa europejskiego, które uregulowałoby takie usługi i określiło odpowiedzialność prawną za potencjalne błędy algorytmów.

Polska: bez kierowcy ani rusz

Autonomiczne taksówki

W Polsce sytuacja jest jeszcze bardziej konserwatywna. Obowiązujące Prawo o ruchu drogowym nie przewiduje możliwości poruszania się pojazdów bez kierowcy. Każdy samochód musi być kierowany przez osobę fizyczną posiadającą stosowne uprawnienia. Co więcej, Ustawa o transporcie drogowym wymaga, by osoba wykonująca przewóz miała odpowiednią licencję, a pojazd spełniał określone warunki techniczne.

Próby testowania autonomii były prowadzone na małą skalę, np. w Górnośląsko-Zagłębiowskiej Metropolii czy na kampusach uczelni technicznych. Ale były to jedynie pilotaże, z operatorami gotowymi do natychmiastowego przejęcia sterów. Żaden przepis w Polsce nie dopuszcza dziś możliwości, by autonomiczny pojazd wykonywał przewóz ludzi na zasadach komercyjnych.

Bariery nie tylko technologiczne

Oprócz kwestii legislacyjnych, problemem pozostają kwestie odpowiedzialności za wypadki, cyberbezpieczeństwo, a także etyka podejmowania decyzji przez algorytmy. Kto odpowiada, gdy samochód bez kierowcy potrąci pieszego? Producent? Właściciel floty? Twórca oprogramowania? Takie pytania wciąż pozostają bez jednoznacznej odpowiedzi.

Medialny szum a rzeczywistość

Każda kolejna zapowiedź Ubera czy Tesli o „rewolucji autonomicznej” odbija się echem w mediach. Ale trzeba mieć świadomość, że wiele z tych komunikatów ma charakter PR-owy i inwestorski. Firmy chcą pokazać się jako liderzy przyszłości, przyciągnąć kapitał, zdobyć rozgłos. Tymczasem praktyka pokazuje, że wdrożenie autonomii w masowej skali to nie tylko problem technologii, ale przede wszystkim legislacji, infrastruktury i zaufania społecznego.

Kierowcy mogą spać spokojnie (na razie)

Podsumowując: autonomiczne taksówki to fascynująca wizja przyszłości, ale na chwilę obecną pozostaje ona w strefie testów, eksperymentów i prezentacji marketingowych. W Polsce i w całej Unii Europejskiej nie istnieje jeszcze żadna realna podstawa prawna, by takie pojazdy mogły świadczyć usługi przewozowe bez człowieka na pokładzie. Zatem zawód kierowcy aplikacyjnego nie zniknie z dnia na dzień. To nie jest rewolucja, która wybuchnie jutro rano. Bardziej przypomina powolną ewolucję, której kierunek dopiero się wykuwa. Na razie możemy spokojnie robić swoje, obserwując rozwój sytuacji z dystansem i zdrowym rozsądkiem.

Udostępnij ten wpis